czwartek, 12 lipca 2018

Po dniu pamięci, czas na czyny. Czas na zmianę nazwy ul. Kocyłowskiego w Przemyślu


Minął 11 lipca, Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa Kresowian, podczas uroczystości padło wiele ważnych słów z ust Premiera RP, Prezydenta RP, przedstawicieli władz państwowych i samorządowych. Potomkowie pomordowanych przez wiele lat oczekiwali na takie słowa i na pochylenie głów nad symbolicznymi pomnikami ofiar. Tak było też w Przemyślu. Dzisiaj nadszedł czas na wprowadzanie słów w czyny. W Przemyślu takim sprawdzianem dla lokalnej władzy jest nazwa ulicy bł bpa Jozafata Kocyłowskiego. Dzisiaj w Urzędzie Miejskim w Przemyślu na ręce Pana Przewodniczącego Rady złożyliśmy w tej sprawie kolejne pismo. Pod którym podpisał się wraz ze mną  w imieniu Stowarzyszenia "WSDS" Mirosław Majkowski. Poniżej treść tego listu. 







Stowarzyszenie                   Przemyśl, 12.07.2018 r. 
„Wspólnota Samorządowa 
Doliny Sanu” 
Ul. Chrobrego 10
37-700 Przemyśl 

Pan
Bogusław Zaleszczyk
Przewodniczący 
Rady Miasta Przemyśla,


Szanowny Panie Przewodniczący, zwracamy się do Pana a za Pańskim pośrednictwem do wszyskich Radnych Miasta Przemyśla. Minęła 75 rocznica Ludobójstwa na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich. W dniu 11 lipca 2018 r. w Przemyślu na uroczystościach miejskich padły ważne słowa wypowiedziane ustami Pana Prezydenta, Wojewody Podkarpackiego i Posła RP z Przemyśla. Słowa ważne, głębokie tyczące się historii i jej brzemiennych skutków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Mówiące wprost o ludobójstwie dokonanym przez OUN i jej zbrojne ramię UPA. Tyczące się też dzisiejszych relacji polsko-ukraińskich. Były one przez lata oczekiwane przez rodziny pomordowanych Kresowian i tych którzy pamięć o tej zbrodni kultywowali. Niestety jak zaznaczył Prezydent Robert Choma, ciągle są obok nas osoby i środowiska, które tej prawdy nie chcą  przyjąć ani się z nią zmierzyć, wybierając kłamstwo i fałsz.

Szanowni Państwo, za wschodnią granicą historia nieomal zatoczyła koło gdzie mamy do czynienia, z ideologią sprzed 75 lat. Przeżywa ona tam swój renesans. Upiory, które powinny być w niebycie historii stają się bohaterami narodowymi zakażając w ten sposób kolejne umysły młodych Ukraińców ideą, która doprowadziła do niebywałych okrucieństw i ludobójstwa, którego ofiarą padali Polacy, Żydzi, Czesi, Ormianie ale też ci Ukraińcy, którzy stanęli na drodze tej ideologii, ratując jej ofiary. Dzisiaj nie mamy tam do czynienia z jakąś niegroźną niszą, która podlega ostracyzmowi społecznemu ale z przebiegłą ideą która zawładnęła umysły obecnej władzy, co przykro mówić ale i duchowieństwa greckokatolickiego. Historia pokazała, że ideologi ta nie jest się w stanie zatrzymać, a żadna zbrodnia nie jest jej obca. O tym nie wiedzieli przedstawiciele władz II RP, lekceważąc niebezpieczeństwo głosicieli tej ideologii, a nawet próbując się politycznie ułożyć. My dzisiaj wiemy jak straszne skutki ona przyniosła nie tylko na Wołyniu, Małopolsce Wschodniej ale i na naszym terenie. 


Wczoraj padły ważne i mądre słowa. Budzą one refleksję i zobowiązują aby od słów przejść do czynów. Aby rozliczać się z przeszłością, aby ją oczyszczać, aby w prawdzie móc budować relacje na przyszłość. Polityka giedroyciowska w Polsce realizowana przez wszystkie rządy po 89 roku doprowadziła do szeregu zaniedbań a przede wszystkim doprowadziła do niekontrolowanego rozwoju zbrodniczej ideologii na Ukrainie, gdzie z marginalnych nacjonalistycznych grup przenosi się ona na politykę państwową. Przedstawiciele nacjonalistycznych formacji są wszędzie; mają wpływ na samorządy, Werchowną Radę i Prezydenta. Działaniem naszych elit wspólnie do tego doprowadziliśmy. Nie pomogliśmy Ukraińcom stanąć w prawdzie, wyzbyć się fałszerstwa i kłamstwa na temat niewygodnych faktów. Dziś w obawie, że zbrodnie sprzed lat wyjdą na jaw i dowie się o nich cały świat tamtejsze władze blokują poszukiwania szczątków ofiar OUN-UPA, a tym samym  ich godnego pochówku i upamiętnienia. To są owoce wieloletnich politycznych zaniedbań naszych elit. 

Sporo zostało do naprawienia, napawa nas optymizmem refleksja władz państwowych i samorządowych, oby była ona w końcu trwałym wyznacznikiem naszej polityki a nie tylko doraźnością dla potrzeb aktualnej polityki. Tu w samorządach gdzie póki co sami możemy stanowić o sobie jest jeszcze wiele krzywd do naprawienia i zaniechań. Jedną z nich, bardzo palącą jest kwestia ulicy bł bpa Jozafata Kocyłowskiego. Jest ona jak wyrzut sumienia, z którym należałoby się rozprawić w tej kadencji. Zwłaszcza, że jest w tej radzie wielu radnych, którzy wówczas głosowali za jej uchwaleniem a dziś się tego wstydzi albo poprzez pełną wiedzę na temat tego patrona dziś zagłosowaliby inaczej. Radzie należy taką możliwość naprawy tego stanu rzeczy zwyczajnie dać. 

Dajemy ją także Państwu, my społecznicy i obywatele Przemyśla, którzy podpisali się pod listami zmiany tejże ulicy. Nie może tak być, że na cmentarzu wypowiadamy takie słowa, krytykujemy działalność biskupów Szeptyckiego i Kocyłowskiego jednocześnie pozwalamy na to aby w tym samym mieście była ulica jednego z nich, będącego bohaterem narodowym ukraińskiej społeczności, którego władze miasta akceptują i uznają za wzór do naśladowania. Mało tego lekceważą protesty i wysiłki społeczników i innych mieszkańców, którzy się z tym nie godzą. Wszystko tylko po to aby zadowolić członków ZUwP, którzy i tak nie umieją tego gestu docenić i mają coraz większe problemy tożsamościowe, z uporaniem się ze zbrodniami swoich przodków. Wybierają życie w kłamstwie i w oparach chorych ideologii.  Przykre to, ale w ten sposób im nie pomagamy. Taka postawa władz stoi w sprzeczności i godzi się uczynić rachunek sumienia i zadośćuczynienia wszystkim tym, których ta decyzja boli do dziś a fałsz i kłamstwo tryumfuje. 

Postać Jozafata Kocyłowskiego jest nie do przyjęcia zarówno dla potomków pomordowanych jak i ze względu na łamanie sumień kolejnych młodych pokoleń. Jego działalność należy rozpatrywać w dwóch sferach. Duchowej, gdzie zarażał zbrodniczym nacjonalizmem w Przemyskim Seminarium młode roczniki kleryków, później wysyłając ich jako kapłanów do duszpasterskiej pracy, gdzie swoją posługą zarażali nacjonalizmem swoich wiernych łamiąc ich sumienia.  To o tej sferze w swoich pamiętnikach wiele pisał bł bp Grzegorz Chomyszyn. W sferze świeckiej - jako obywatel RP w najróżniejszy sposób wspierał środowiska nacjonalistyczne w tym działaczy OUN na rzecz powstania ukraińskiego państwa na terytorium II RP. Spotykało to się wielokrotnie z reakcją ówczesnych władz państwowych o czym świadczy bogata bibliografia m.in. meldunki poszczególnych starostów do ówczesnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Należy także dodać, że po wybuchu II wojny w celu realizacji własnych przekonań kapłan nie zawahał się kolaborować z niemieckim okupantem. Dla nas wybór księdza Maściucha na patrona ulicy nie był przypadkowy to był ten kapłan na naszym trenie, który miał odwagę przeciwstawiać się szerzeniu nacjonalizmu przez bpa Kocylowskiego, chroniąc tym samym na podległej sobie administracji sumienia wielu księży greckokatolickich, to był też ten ksiądz, który zdobył się na współpracę z ówczesną administracją państwową i niewykluczone, że za tą postawę zapłacił życiem. 


To już 5 lat minęło od dnia podjęcia tej kontrowersyjnej decyzji. 13 czerwca w 2013 roku Przemyska Rada Miejska podjęła uchwałę o nazwaniu fragmentu jednej z przemyskich ulic im. Bł Jozafata Kocyłowskiego, wcześniej noszącej nazwę greckokatolickiego bpa Śnigurskiego. Uchwała ta podjęta została w przededniu 70 rocznicy Ludobójstwa na Wołyniu i Kresów Południowo-Wschodnich, była policzkiem dla środowisk kresowych w Polsce, odbiła się ona szerokim echem w całym kraju. Uchwałę tę nasze środowisko zaskarżyło do Wojewody a następnie Sądu Administracyjnego, nasze argumenty zostały storpedowane obojętnością, a za postępowanie administracyjne musieliśmy zapłacić z własnej kieszeni. 

19 maja 2014 roku złożyliśmy do Rady Miasta wniosek o zmianę nazwy ulicy na ks. Maściucha poparty ponad pięciuset podpisami mieszkańców miasta. Proces procedowania nad wnioskiem podjęła Rada Miejska poprzedniej kadencji, występując o opinię Prezydenta, Rady Osiedla „Stare Miasto” oraz kierując pod obrady właściwej komisji. W której to dwóch radnych z PiS opowiedziało się pozytywnie o naszej propozycji. Proces ten nie doczekał się finału za kadencji poprzedniej Rady. Obecna Rada także nie podjęła się próby dokończenia prac nad naszym projektem. Przypominamy, że proces procedowania nad projektem uchwały wprowadzającej nazwę ul. Bł. bpa J. Kocyłowskiego trwał zaledwie trzy dni. Nasze ponaglenie w sprawie z dnia 21 kwietnia 2015 r. Kierowane na ręce Śp. Przewodniczącego Władysława Bukowskiego nie doczekało się żadnej odpowiedzi. 

Najwyższy czas się z tym uporać. W obliczu dzisiejszej wiedzy, faktów i znowelizowanej ustawy o INP, do której nawiązał na wspomnianych uroczystościach Poseł RP Andrzej Matusiewicz, że jest i działa. Wielu z nas tego, że tak jest nie widzi, bo w tych kwestiach w sądach występujemy jako pozwani lub powodowie nie odczuwając sprawiedliwości temidy. W przemyskiej radzie w której rządzi koalicja złożona z radnych PiS i prezydenckiego klubu ma wszelkie instrumenty aby tę kwestię uporządkować i z tej niechlubnej samorządowej karty się rozliczyć. To nie musi być ulica ks. Maściucha, to może być powrót do wcześniejszej, to może być nazwa innej choćby wspaniałego greckokatolickiego kapłana jakim był wspomniany w przemówieniu przez posła Andrzeja Matusiewicza bp Grzegorz Chomyszyn, a który nam na etapie zmiany nazwy w 2014 r. nie przyszedł do głowy. Apelujemy o zakończenie tego tematu, bo zaniechania, przemilczanie prawdy i lekceważenie zagrożeń wiemy jak jest bolesne w skutkach o czym przekonali się nasi rodacy 75 lat temu. 

Małgorzata Dachnowicz Prezes Stowarzyszenia
Mirosław Majkowski Wice Prezes Stowarzyszenia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz