piątek, 8 grudnia 2017

Wyszydzona Szydło


Ruch ze zmianą na stanowisku Premiera  można komentować na wiele sposobów, ale jedno jest pewne nie świadczy on o sile, a o słabości Jarosława Kaczyńskiego. Na naszych oczach dokonuje się powolny rozkład tzw. „Zakonu” PC. Jakież to dramatyczne czynniki zagrały, że Kaczyński tak ważną funkcję powierzył człowiekowi bliższemu bajki PO niż PiSu, a tym samym dał mu możliwość tworzenia własnego obozu i tym samym być może przyszłe liderostwo swojej partii? Już finansowe a następnie polityczne zaplecze się o to postara. Jeśli nie czynniki zdrowotne Kaczyńskiego o tym zdecydowały, to co? Przecież Beata Szydło to matka zwykłych, uciśnionych Polaków, to mąż stanu, który dźwigał Polskę z kolan, to wreszcie wierny i oddany człowiek Prezesa, co zatem sprawiło, że zdecydował się na tak dramatyczny ruch?  Którego nie rozumieją ani politycy PiSu a tym bardziej jego elektorat. Czy była, aż tak kiepskim zarządzającym, a bezwzględna lojalność wobec Prezesa stała się niewystarczającą? Czy oddanie funkcji Premiera milionerowi Mateuszowi Morawieckiemu ma faktycznie złagodzić wizerunek Polski w Unii Europejskiej? Czyli co, układamy się z europejskimi mocarstwami? A co z polityką wstawania z kolan? Elektorat totalnie się w tym gubi. 

Wczoraj bezsprzecznie miała miejsce rzecz całkowicie bez precedensu. Najpierw wniosek o odwołanie rządu złożony przez opozycję, podczas dyskusji w Sejmie Pani Premier mówiła; „dlaczego chcecie mnie odwołać?, „Nie jesteśmy rządem elit” miało się wrażenie, że to apel nie do pozycji bo ta nie miała do tego większości, ale do Jarosława Kaczyńskiego. Bo to Jarosław Kaczyński zadecydował o odwołaniu Szydło a zastąpił ją właśnie przedstawicielem elit, znienawidzonej przez elektorat PiSu finansjery. Teraz Mateusz Morawiecki ma się utożsamiać z biednymi emerytami, wielodzietnymi rodzinami itp. Beata Szydło w Sejmie była kompletnie sama, wymęczona, doprowadzona do granic wytrzymałości, pokrzykiwała na opozycję, przywoływała ją do porządku i oddania jej szacunku jako Premierowi Kraju. Po czym nie Prezydentowi jak przewiduje konstytucja a gabinetowi politycznemu PiS złożyła dymisję, a Beata Mazurek rzeczniczka partii poinformowała, że to decyzja kierownictwa PiS a nie jednej osoby. Beata Szydło widać do końca miała nadzieję, że ją Jarosław Kaczyński oszczędzi. Ale ten jak wiemy nawet jak nie musi to i tak traktuje ludzi instrumentalnie. „Murzyn zrobil swoje, murzyn musi odejść”. Szydło w Sejmie robiła wszystko aby odejść z godnością ale partyjni koledzy jej na to nie pozwolili. Podjęli decyzję aby ona poddała się do dymisji, gdy to uczyniła zagłosowali za jej odejściem i zadecydowali, że mamy nowego Premiera „umarł król, niech żyje król, a show must go on. Gdyby nie była tak wierna Prezesowi, pewnie PAD dałby jej eksponowaną funkcję. Lecz gdy ta dla Prezesa wyparła się swojego wychowanka on zastosował wobec niej stare porzekadło „jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie”. I teraz Pani Premier, która nie tak dawno mówiła, że o rekonstrukcji się nie mówi, tylko się ją robi została mocno ośmieszona i wyszydzona. Nie odwołała żadnego ministra i sama została zmuszona do dymisji. Teraz to jej podwładny - były doradca Premiera Donalda Tuska będzie dokonywał rekonstrukcji rządu, a Pani Beata jako Wicepremier dalej będzie miała za zadanie utożsamiać się z uciśnionymi, zwykłymi Polakami. Bo jakby nie ma wyjścia. Czy nowy Premier, który ma być sprawniejszy w zarządzaniu gabinetem sprawnie poradzi sobie z walczącymi frakcjami w rządzie jak i w obozie PiS? Czy może jeszcze bardziej swoją osobą spotęguje ich siłę destrukcji. Wszak niektórzy widzieć w nim będą nie tylko Premiera ale przede wszystkim potencjalnego kandydata do przejęcia schedy po Jarosławie Kaczyńskim. Paradoksalnie to pierwszy sukces PO w tej kadencji, zmiany w rządzie będzie wprowadzał ich były współpracownik i to rękami PiSu. 

          

Małgorzata Dachnowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz