Red. Kandyduje pani z PSL?
MD. Tak.To naturalne. Mam korzenie chłopskie i tego się nie wstydzę. Do ludowców przyszłam w czasie ich kryzysu nie po profity, lecz dla ich wsparcia. Wyborcy ostro potraktowali PSL w ostatnich wyborach. Dzisiaj, PSL zmienia się powoli odbudowuje swoją pozycję i zaufanie wyborców i ja mam w tym swój udział.
Z Prezesami Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i Mieczysławem Kasprzakiem w Muninie
Red. Dlaczego akurat PSL?
MD. Była to decyzja bardzo przemyślana. Tutaj znalazłam szeroką przestrzeń do realizacji własnych poglądów politycznych. Sytuuję siebie jako człowieka środka, politycznego centrum, dialogu i poszukiwania wspólnych wartości. Cenię sobie umiar, polityczny realizm i długofalową pracę organiczną.Te cechy reprezentuje obecnie PSL. Poszukuje dialogu, budując wspólnotę narodową. Wspólnota, a nie sztuczny podział na patriotów i zdrajców stanowić będzie siłę naszego kraju. To przestrzeń dla mojej osoby.
Red. W przestrzeni medialnej na PSLu ciąży zarzut opozycji totalnej, sprzedawczyków, złodziei itp.
MD. Sama zmierzyłam się z tymi zarzutami w ostatnich wyborach. Jest to obraz fałszywy, płynący od przeciwników politycznych, który doprowadził PiS trzy lata temu do pełni władzy. Powoli dochodzi to do świadomości społecznej. Polska nie była w ruinie, co nawet stwierdził sam premier Morawiecki. Przez ostatnie dziesięciolecia bardzo wiele się zmieniło, dokonaliśmy cywilizacyjnego skoku. Czy jest on wystarczający? I spełnia nasze oczekiwania? Jest tu pole do sporów i merytorycznej dyskusji, wyciągnięcia wniosków, itd. Nie może to być jednak pole do wyniszczającej konfrontacji, do politycznej walki na śmierć i życie. Traci na tym cały naród. Tu jest Polska. Wspólna, dla wszystkich, także dla tych z którymi poglądami zupełnie się nie zgadzamy. Wspólna także dla tych którzy popełniają błędy. PiS nie ma moralnego prawa odbierać opozycji prawa politycznego bytu, zaliczać ich do urojonego obozu zdrady narodowej.
Red. Jednak premier Morawiecki głosi, że to PSL odpowiada za wyprzedaż majątku narodowego, w tym sektora spożywczego.
MD. PiS walczy o głosy na wsi z PSL i przyjął podobną taktykę do tej zastosowanej trzy lata temu podczas wyborów parlamentarnych. Tym razem nie daliśmy się zepchnąć do politycznego narożnika. Wytrwaliśmy ten zmasowany atak i rzeczowo i merytorycznie odpowiadamy jak to było z tą wyprzedażą na przestrzeni ostatniej dekady. PiS strzeliło sobie w kolano z tymi oskarżeniami. Nie chodzi o to by unikać odpowiedzialności, tam gdzie faktycznie sami zawaliliśmy. PSL współrządził i bierzemy na klatę odpowiedzialność za nasze czyny. Prezes Kosiniak - Kamysz wielokrotnie to powtarzał, przy różnych okazjach. Obiektywnie rzecz ujmując to, że dzisiaj jesteśmy w tym miejscu gdzie jesteśmy jest wynikiem transformacji ustrojowej schyłku lat 80. XX wieku. Tamtejszych przemian, które dzisiaj obóz rządzący podważa, a sam je współtworzył.
Konferencja prasowa w Rzeszowie
Red. Jak je ocenić?
MD. Tamten okres wymaga rzetelnej obiektywnej oceny, wolnej od bieżącej gry politycznej i ideologicznego zacietrzewienia. To temat jednak na inną dyskusję. Bezspornym faktem jednak jest, że cała obecna klasa polityczna brała udział, zarówno w układaniu fundamentów pod III RP, jak też w jej urządzaniu przez kolejne lata. W transformacji ustrojowej uczestniczył też obóz obecnie rządzący. Każdy ma tutaj, no może poza Kukizem coś na sumieniu. Jedni więcej inni mniej. To powinno być punktem sporu, nie zaś pretekstem do eliminacji przeciwnika politycznego. PiS nie ma moralnego prawa odbierania opozycji politycznego mandatu i spychania do urojonego obozu zdrady narodowej. Sam w tym procesie kształtowania ustroju politycznego i gospodarczego uczestniczył, tak samo jak w procesie wejścia Polski do struktur UE. Jest tu pole do sporu, przedstawiania różnych wizji rozwoju Polski, także szukania odpowiedzialnych ze popełniane błędy. Musi to jednak odbywać się na zasadzie politycznego dyskursu, nie zaś eliminacji przeciwnika. Jest to ostatni dzwonek do opamiętania i zawrócenia ze ślepej uliczki na którą skręciła nasza klasa polityczna.
Red. A donoszenie do europejskich stolic, czy wysługiwanie się im. To też częsty zarzut w kierunku PSL.
MD. Zarzut tak samo trafiony jak poprzedni, jednak wielokrotnie powtarzany staje się prawdą. Przynajmniej tak jest postrzegany przez część opinii publicznej. Zauważmy. PiS cztery lata temu wygrało wybory samorządowe do sejmików i oskarżyło ówczesne władze o wyborcze fałszerstwa. Oskarżenia te przedstawiali na forum PE. Działania te dla polityków tej formacji są działaniem patriotycznym nie zaś zdradą. Gdy podobne działania podjęli politycy opozycji, głównie PO, PiS stawia ciężkie oskarżenia zdrady narodowej. Nakręca złymi emocjami własny elektorat, wskazując wroga. PSL nie brał udziału w tej grze stojąc na stanowisku, że polskie sprawy powinno się załatwiać we własnym domu.
17 września w Przemyślu
Red. Czyli nie służycie Berlinowi i UE?
MD. Nonsens. To strategia medialna służąca PiSowi do wyznaczania wroga i mobilizowania swojego elektoratu przeciwko niemu. W rzeczywistości poszukiwanie dla Polski strategicznego partnera w Berlinie jest takim samym działaniem politycznym jak poszukiwanie go w Waszyngtonie, Tel Aviwie, czy gdzie indziej. Liczy się interes narodowy, który z takiego porozumienia wynika i uzyskane korzyści dla Polski, nie zaś sam w sobie kierunek który obieramy. Dzisiaj jesteśmy skłóceni zarówno z Zachodem jak też Moskwą. Stajemy się samotną wyspą. Co z tego wynika dla Polski? Nic, same straty, nie tylko wizerunkowe, za które przyjdzie słono zapłacić politycznie i gospodarczo.
Red.Jakaś recepta?
MD. Zdrowy rozsądek. PSL właśnie zachowuje umiar i rozsądek w polityce zagranicznej. Obserwując zmieniające się geopolityczne wektory, poszukuje partnerów, a nie kolejnych urojonych wrogów. To PSL wielokrotnie podnosił potrzebę poprawienia relacji z Rosją, podjęcia działań na rzecz zniesienia embargo, na którym traci Polska, szczególnie nasze rolnictwo, zaś UE i tak robi z Moskwą interesy. To ludowcy wielokrotnie postulowali przywrócenie małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim. Ten ludowy, chłopski rozsądek przejawia się też w polityce historycznej względem Ukrainy, gdzie ludowcy popierali politykę Kresowian dążenia do prawdy i należytego uczczenia ofiar OUN - UPA. PSL nie okrzykuje swoich przeciwników politycznymi zdrajcami, a w ciszy na różnych płaszczyznach, szczególnie tej samorządowej krok po kroku buduje siłę Polskę, zmieniając jej oblicze.
Red. Tym zdrowym rozsądkiem jest PSL?
MD. PiS wyraźnie nie radzi sobie ze skutkami rządzenia, konfliktując się raz po raz z nowymi grupami społecznymi. Ostatnio w Przemyślu z pielęgniarkami ze Szpitala Wojewódzkiego. Tragedia w rolnictwie. ASF, wcześniej susza w niektórych rejonach Polski, u nas deszcze. Niskie ceny płodów rolnych, owoców itp. Rząd zaś na spotkaniach przedstawia obraz wsi spokojnej, dostatniej. Czas na opamiętanie, gdyż nasza polityczna głupota nabiera takiego przyśpieszenia, że zderzenie z rzeczywistością będzie dramatyczne. PSL powoli, lecz konsekwentnie wzywa i działa na rzecz umiaru i dialogu. Porozumienia dla dobra wspólnego. Działania te są tożsame z moimi poglądami i politycznymi przekonaniami. Dlatego z zaangażowaniem wspieram swoją osobą listę PSL do sejmiku.
Pod pomnikiem w Harcie
Co jest głównym przesłaniem samorządowym PSL w tej kampanii wyborczej?
MD. Tu jest Polska. Samorząd. Tu bije serce Polski. Samorządy różnych szczebli to jest to miejsce gdzie Polska zmieniła się na lepsze. My tego na codzień nie widzimy, gdyż szybko przyzwyczajamy się do zmian na lepsze. Stają się one dla nas oczywiste. Jednak obiektywnie trzeba powiedzieć Polska przez ostatnie dziesięciolecia diametralnie się zmieniła, wypiękniała, a nasze apetyty rosną. PSL czuje i rozumie lokalne samorządy. Postuluje wsparcie zarówno tych najniższych szczebli: na wsi sołtysa i radę sołecką. W mieście przewodniczącego i zarząd osiedla, rady osiedlowe. Postuluje o wzmocnienie finansowe gmin. Sprzeciwia się centralizacji i zabieraniu kompetencji samorządom różnym szczebli, jak też obarczania ich kolejnymi obowiązkami bez należytego finansowania. Polska ma być samorządowa, nie centralistycznie zarządzana odgórnie przez biurokratycznych urzędników z Warszawy. Zobaczmy trzeba było aż 27 dni strajku pielęgniarek w przemyskim szpitalu aby mogło dojść do porozumienia wynegocjowanego z ministrem aż w Warszawie. Tego rodzaju negocjacje powinny rozstrzygać się na miejscu, na Podkarpaciu. To jest jeden z wielu przykładów centralizacji samorządów. To wynika niejako z mentalności obecnej władzy. Powinno być odwrotnie. Należy wzmacniać samorządy, nadawać im coraz większe uprawnienia. Tutaj bowiem na najniższym szczeblu, obywatel styka się z władzą i powinien na tę władzę mieć realny wpływ. Nie przypadkiem to właśnie samorządy dokonały najwięcej dobrego przez ostatnią dekadę zmieniając realnie oblicze polskich wiosek, miast i miasteczek.
Red. A lokalne sitwy. Może jednak lepiej zarządzać jakoś inaczej?
MD. To że tu i ówdzie byli słabi, czy kiepscy gospodarze, że czasem powstawały jakieś lokalne układy nie podważa dorobku samorządów. Ponadto zawsze prędzej czy póżniej podlega to ocenie wyborczej i nadchodzi demokratyczna zmiana sterów władzy. Wyborcy, widząc aktywność np burmistrza, prezydenta w sąsiedniej mieście , aktywizują się i uczestniczą w procesie demokratycznych zmian. Jednak Polska wygląda dzisiaj zupełnie inaczej niż na początku lat 90 XX wieku. Inna rzecz czy obecnie dostatecznie spełnia nasze oczekiwania i aspiracje. Nie bez znaczenia jest dla mnie fakt, że na tym samorządowym odcinku gdzie zaszły największe zmiany najwięcej gospodarzy wywodzi się z PSL. To dowód że nie krzykiem lecz twórczym działaniem, żmudną, organiczną pracą zmieniamy Polskę i budujemy jej siłę i bogactwo.
Red. Co predysponuje Małgorzata Dachnowicz do ubiegania się o mandat radnej Sejmiku Województwa Podkarpackiego?
MD. Polityka jest dla mnie pasją, celem mojego życia i swego rodzaju zawodem. Realizuję ją na dwóch zasadniczych poziomach: pracy społecznej, dziennikarskiej, działając na rzecz promocji naszego terenu, ludzi tutaj mieszkających, pokazywania ich oddolnej aktywności i społecznego zaangażowania w rozwój małych ojczyzn. W tej pracy mieści się także pomoc innym. W miarę skromnych możliwości i w ramach wykonywanej przez siebie, ale i męża działalności od lat społecznie wydawaliśmy kwartalnik „Głos znad Sanu”. To w tej gazecie przez wiele lat przybliżaliśmy walory turystyczne, przyrodnicze, oddolną społeczną inicjatywę. Wspieraliśmy wiele oddolnych inicjatyw. Moją działalność mieszkańcy Przemyśla znają nie tylko z „Głosu znad Sanu”. „Horyzontu Podkarpackiego”, ale też „Przemyskiego Miśka”. W tej ostatniej gazecie odnosimy się do miejskiej polityki jak również promujemy oddolną inicjatywę, przemyskich społeczników i ludzi z pasja. Co najważniejsze gazety nasze są bezpłatne i trafiają do szerokiego kręgu odbiorców zarówno w mieście jak też w wielu miejscach Podkarpacia.
Zaangażowania politycznego. Od wielu lat czynnie angażuję się politycznie wypowiadając się i komentując bieżąca politykę. Rozpoczynałam od roznoszenia ulotek, klejenia plakatów, parzenia kawy. Głównie tutaj w Przemyślu przechodziłam żmudnie wszystkie etapy politycznej kuchni. Robię to z potrzeby serca i pasji do polityki, którą traktuję jako działanie na rzecz dobra wspólnego, zarówno na poziomie małej ojczyzny jak też kraju. Interesuje mnie zarówno polityka krajowa, jak i zewnętrzne geopolityczne uwarunkowania, które mają duży wpływ na nasze lokalne życie. Wielokrotnie na różnych łamach prasowych i innych mediach wypowiadałam się na trudne tematy z zakresu historii i trudnych relacji polsko - ukraińskich. Cenię sobie fakt, że poglądy które głosiłam z przyjaciółmi wiele lat temu w zakresie polityki wschodniej, dzisiaj stają się powszechne i przyjmowane przez coraz większe grupy społeczne zarówno na Podkarpaciu, jak też w kraju. Dowodzi to że żmudna i długofalowa praca przynosi efekty. Nic nie przychodzi samo, potrzeba pracy, pokory, cierpliwości. Odporności na porażki i niepowodzenia. Mnie ta praca zahartowała.
W domu z przedwojennym sztandarem
Red. Przez lata unikała pani partyjnego szyldu.
MD. Dojrzałam. Przez lata poszukiwałam dla siebie przestrzeni pozapartyjnej. Jednak trudno samotnie mierzyć się z partyjnymi gigantami, mającymi zaplecze logistyczne i finansowe, dla innych nie do osiągnięcia. To widać dzisiaj po kampanii medialnej PiS, które wydaje na nią miliony. Ja swoich decyzji nie żałuję. Nabrałam politycznego doświadczenia i dojrzałości. Przestrzeń dla takich ludzi jak ja, kochających niezależność jest właśnie w PSL, gdzie na poziomie oddolnym, samorządowym swą działalność rozwija wiele organizacji pozarządowych, mających szeroką przestrzeń dla swych inicjatyw. Ludowcy nie wchodzą tutaj z partyjnymi butami, dając przestrzeń do aktywności. Wynika to z samego ludowego DNA. U zarania powstania ruchu ludowego to różnego rodzaju ruchy społeczne tworzyły przyszły zjednoczony ruch ludowy. To jest tajemnica samorządowego sukcesu PSL.Ludzie oddolnie gromadzą się wokół własnych idei promując dobrego gospodarza i wybierają go podczas wyborów jako swego reprezentanta. Tego rodzaju polityka stosowana od lat powoduje, że lokalni działacze cechują się dużą niezależnością, która obca jest innym partiom. W działaniach na szczeblu samorządowym unika się wielkiej polityki. Takim przykładem jest Jan Pączek, Starosta Przemyski, który łączy wszystkich do wspólnego działania na rzecz Powiatu Przemyskiego. Wychodzi mu to z dobrym skutkiem.
Red. Wierzy pani w sukces PSL?
MD. Oczywiście, powoli krok po kroku. Na politykę patrzę długofalowo. PiS traci siły skręca w radykalizm. PO z kolei skręca ideologicznie w lewo. PSL ma przestrzeń do zagospodarowania dla siebie. Ma wewnętrzny potencjał aby taką walkę podjąć. Te wybory uruchomiły ten potencjał, drzemiący w ludowcach. Lider Kosiniak - Kamysz jest gwarantem, że stronnictwo idzie w dobrym kierunku, poszukując nowej politycznej przestrzeni dla siebie i stronnictwa. Być może mało kto to widzi, ja to jednak dostrzegam. PSL to partia przyszłości. Nie boję się zaryzykować stwierdzenia, że swoją polityczną przyszłość wiążę z tą formacją. Interesuje mnie organiczna praca, powolne skuteczne budowanie, a nie patriotyczne uniesienia, sprowadzające się do górnolotnych haseł i zwalczania wszystkich wokół, którzy myślą inaczej.
Red. Ma pani silną konkurencję w PiS, PO i innych komitetach.
MD. Szanuję konkurencyjnych kandydatów. Z uznaniem patrzę na ich polityczne dokonania. Znam jednak wartość własnej osoby. Sama sobie zawdzięczam to gdzie jestem. Nie boję się wyzwań i politycznej rywalizacji z konkurentami. Taka jest specyfika wyborów, trzeba wyjść na polityczny ring i walczyć. Oczywiście na argumenty. Kobietom niewątpliwe jest trudniej niż mężczyznom. Jednak robię to od lat i mam twardą skórę i wiele politycznego doświadczenia.
Red. PiS przywozi w teren kolejnych ministrów, marszałków, obiecując kolejne miliony, jeśli wyborcy zagłosują na kandydatów ich partii.
MD. PiS zrobi wszystko by uwieść wyborców. Znamienne jest że Sejmikiem na Podkarpaciu rządzą już ponad 5 lat, w Przemyślu współrządzą miastem przez ostatnie cztery lata. Do tego własny rząd od trzech lat. Było bardzo wiele czasu aby realizować to co się dzisiaj obiecuje. Wyborcy powoli przestają się na to nabierać i dostrzegają, że to puste obietnice. Uważam że PiS jest w defensywie i nie ma pomysłu na kampanię. Przykrywa ją siłą, wynikającą z przywilejów sprawowania władzy i finansów które mają do dyspozycji. Wyborcy jednak to widzą, i coraz rdealistyczniej oceniają obecną władzę.
Red. W defensywie?
MD. Proszę zauważyć. PiS w Przemyślu, w mieście Marszałka Marka Kuchcińskiego nie miał wystarczającej listy podpisów z poparciem pod swoimi kandydatami do miasta. Rejestruje listy tylko w dwóch okręgach wyborczych. To kompromitacja polityków tej partii. Podobna sytuacja miała miejsce w Jaśle, tam nie ma kandydatów tej partii we wszystkich okręgach w mieście.Ba lokalny działacz PiS, były starosta, Mariusz Sepioł, odchodząc z partii pisze list do J. Kaczyńskiego. W liście do prezesa poinformował, „że w partii panuje fatalna atmosfera a do władzy doszli ludzie, którzy reprezentują wartości powiązane ze światem obłudy, cwaniactwa, prywaty, złych układów, korupcji, zastraszania i poddaństwa. Sytuacja w Jaśle jest tak zła, że PiS nie zarejestrował tam list wyborczych”. To pokazuje że obraz który buduje PiS to jedno, a rzeczywistość to drugie.
Red. Ostre słowa.
MD. Ostre i nie jedyne. W podobnym tonie wystąpił radny miejski PiS w Krakowie Andrzej Buczkowski, po 13 latach rzucił legitymacją i posypał głowę popiołem, mówiąc „miało nie być kolesiostwa i nepotyzmu, a ja wciąż widziałem, że jest nepotyzm i kolesiostwo”. Gdy do tego weźmiemy przegrany proces w trybie wyborczym przez premiera Morawieckiego i nakazanie przeprosin o treści „„Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 15 września 2018 r. podczas wiecu wyborczego komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne niż za czasów koalicji PO i PSL w ciągu ośmiu lat. Mateusz Morawiecki, premier rządu Rzeczpospolitej Polskiej” – plansza z oświadczeniem tej treści pojawiła się w czwartek, przed wieczornym wydaniem „Faktów” TVN. Powoli ujawnia się obraz prawdziwego PiS. Także tutaj w Przemyślu.
Red. W PSL zdają sobie sprawę z tej sytuacji i gdyż widać ofensywę w całym kraju?
MD. Tak, ciężko pracujemy i walczymy. Nasz prezes Kosinak - Kamysz nieomalże każdego dnia jest w innym regionie Polski, spotyka się z wyborcami, także tymi dla nas niechętnymi i cierpliwie tłumaczy. My też na naszym terenie pracujemy, przekonując do naszych kandydatów i programu. Mamy obecnie w naszym okręgu dwa mandaty z PSL i walczymy o więcej.
Red. Czyli mocno walczy pani o mandat?
MD. PiS już dzieli przysłowiową skórę na niedźwiedziu, licząc na cztery, a nawet pięć mandatów do sejmiku… Jesteśmy na politycznym ringu i walka jeszcze trwa. Ja znana jestem z tego, że walczę uczciwie i do końca. Przyjmuję ciosy ale potrafię je oddawać. Werdykt należał będzie do wyborców. Liczę na głosy tych wyborców którzy nie głosują na PiS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz