środa, 19 października 2016

Nie żyje Eugeniusz Lubański, Polski dziennikarz z Kijowa. Wielki piewca polskości


6 czerwca 2015 taki wysłałam mail z apelem o pomoc Lubańskiemu, który czuje zagrożenie ze strony ukraińskich służb. Później było dłuższe milczenie, później informacja, że miał wylew, a wczoraj, że nie żyje...Niestety kochał swoją ojczyznę bardziej niż ona jego...
Witam,
poniżej apel Eugeniusza Tuzo - Lubańskiego, który czuje zagrożenie ze strony ukraińskich służb specjalnych. Eugeniusz w ostatnich tygodniach przebywał w Polsce, ciesząc się z pobytu w swojej ukochanej ojczyźnie, ale nawet na moment nie przerwał swojej walki z bandycką ideologią Bandery. Nieprzerwanie we właściwy sobie poetycki sposób potępiał działania wszystkich tych, którzy rozwojem tej ideologi są zainteresowani. Często pisał o swoim wewnętrznym ból, o rozgrywającym się jego prywatnym dramacie, że żyje z dala od Polski. Proszę abyśmy wspólnie pomyśleli jak mu pomóc. Poniżej jego komentarz z facebooka i jego dramatyczny apel  do mnie.
pomóżmy mu nim będzie za późno. 
Małgorzata Dachnowicz
"Jeszcze nie ucichło echo zabójczych strzałów killerów ukraińskich służb specjalnych wymierzonych w głowę i serce kijowskiego publicysty opozycyjnego Olesia Buziny, a już w tym samym Kijowie ukraińskie służby specjalne zaczęły inwigilować moją skromną osobę. Moje wydruki zdjęć komputerowych rozdano dozorcom mojego domu po ulicy Wasilenko 23"A". To nie może być inicjatywą dozorców pochodzenia wiejskiego, którzy chyba nie posługują się komputerem. Z tymi dozorcami nie mam żadnych kontaktów. Dlatego było u tych chłopów okazji, aby zrobić moje zdjęcie. Dlatego dochodzę do wniosku, iż jestem inwigilowany przez ukraińskie służby specjalne, których metody znam doskonale, bo byłem już inwigilowany przez kijowskie KGB w ZSRR, a potem w Kijowie za rządów prezydenta Kuczmy przez SBU niepodległej Ukrainy, gdy zacząłem publikować w warszawskim "Naszym Dzienniku" krytyczne artykuły, dotyczące władzy oligarchiczno-kryminalnego reżimu Kuczmy i Azarowa. Tylko wtedy śledziły mnie funkcjonariusz SBU. Teraz reżim kijowski Poroszenki i Jaceniuka posługuje się dozorcami, jak to czyniła Ochranka imperium rosyjskiego i NKWD z okresu stalinowskiego. Wiem, iż ci panowie ze służb specjalnych Ukrainy pod szefostwem Walentyna Nalewajczenki są zdolne na wszystko i nawet na moje fizyczne usunięcie pod maską banderyzmu ukraińskiego, z którym się walczę jako dziennikarz od lat. Ale wszystko jedno moja likwidacja będzie sprawą rąk oprawców zawodowych SBU lub jej tajnych agentów. Podobny list wysyłam także do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie i szereg wpływowych osób w Polsce. Będę w tej sprawie telefonował do polskich placówek dyplomatycznych w Kijowie."
"Małgosiu, jestem zagrożony przez ukraińskie służby specjalne z powodu mojej walki z banderowcami na Ukrainie i w Polsce. Proszę o rozpowszechnienie mojego apelu z dnia 6 czerwca. Moja inwigilacja - to nie są żarty SBU, a realne zagrożenie. Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów." 

                                               Egeniusz z żoną Lusią u nas w domu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz